Dzisiaj trochę Przemyśleń Matki Osteopatki o Karmieniu Piersią.
Dlaczego jako osteopaci jesteśmy zwolennikami takiego sposobu żywienia malucha?
Oczywiście ze względu na wszystkie dobroczynne składniki, które w mleku mamy są.
✔ Jest to pokarm idealnie dobrany, zapewniający dziecku wszystkie potrzebne składniki. Łatwość jego przyswajania też ma znaczenie dla brzuszka naszej pociechy.
✔ Uwadze naszej nie może umknąć fakt, że ssanie świetnie wpływa na rozwój wielu mięśni twarzy, jamy ustnej, a także szyi ☺
✔ Możemy wymieniać jeszcze kilka plusów dla mamy i dziecka. Przykładowo udowodniono, że karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory i cukrzycę.
Ale wiem, że teoria teorią, a życie życiem. Wiem, że to co często wydaje się fizjologią i powinno przyjść łatwo, przysparza nam sporo problemów i stresu.
Żyjemy w czasach skrajnych - gdzie ciężko wypośrodkować nam codzienność. Jesteśmy nafaszerowani tym co mówi Internet i często zapominamy, że Mama wie najlepiej co potrzebuje dziecko.
Mamy w sobie wiele mechanizmów, które gubimy w codziennym natłoku informacji.:
- Nie karmimy piersią źle, karmimy powyżej roku - po co?
- Wracamy do pracy - jesteśmy wyrodne, siedzimy w domu - a co z rozwojem?
- Szczepić, nie szczepić, gotować, słoiczkować?
!! Można zwariować !!
Tym bardziej, że mało kto patrzy na to z perspektywy ciężkiej pracy. Nie każda mama na poczekaniu ma morze mleka w piersiach.
Ja osobiście jestem tego przykładem !
Nie dla każdej kobiety jest to przyjemne i łatwe.
Czasem boli, czasem presja zwycięża. Pamiętajmy jednak, że mimo, iż mówimy o fizjologii, to każda z nas jest inna, a co za tym idzie fizjologię też ma swoją.
Dajmy sobie przestrzeń.
Nie dajmy się zwariować. Chcemy karmić butelką, jest to nasz świadomy wybór.
A może nie udało się, mimo łez naszych i dziecka.
Uszanujmy to.
Dla mnie przy drugim dziecku, najbardziej frustrujące były przychodzące co kilka godzin doradczynie laktacyjne. Po Stasiu wiedziałam, że po porodzie moje piersi potrzebują przejść swój rytuał braku pokarmu, po czym nawału.
Byłam już trochę mądrzejsza i zaopatrzona w laktator. Przeżyłam bez stanu zapalnego. Nie pozwoliłam także ściskać sobie cycków, bo na pewno coś poleci.
Nie, nie leci przez pierwsze doby! Może to stres, może taka moja uroda. Nie wiem? Wiem natomiast, że nie było to nic przyjemnego.
Na szczęście małymi kroczkami udało nam się jak i w jednym, tak i w drugim przypadku karmić się bez dokarmiania i problemów. Wymagało to ode mnie sporej siły.
Nie ukrywam, że nie jedna łza polała się przy tym wszystkim.
Było warto!
Drogie Mamy.
Nawet to co dla naszego organizmu jest fizjologią, to najczęściej jest procesem.!
Dajmy sobie czas.
Skorzystajmy z mądrej pomocy i słuchajmy siebie. Niekoniecznie to co służyło Waszej mamie, siostrze czy sąsiadce sprawdzi się u Was.
Podobał Ci się mój wpis? Udostępnij, niech inni się
dowiedzą!
JAK KARMIĆ, BY WYKARMIĆ I NIE ZWARIOWAĆ !!
Dzisiaj trochę Przemyśleń Matki Osteopatki o Karmieniu Piersią.
Dlaczego jako osteopaci jesteśmy zwolennikami takiego sposobu żywienia malucha? Oczywiście ze względu na wszystkie dobroczynne składniki, które w mleku mamy są.
✔ Jest to pokarm idealnie dobrany, zapewniający dziecku wszystkie potrzebne składniki. Łatwość jego przyswajania też ma znaczenie dla brzuszka naszej pociechy.
✔ Uwadze naszej nie może umknąć fakt, że ssanie świetnie wpływa na rozwój wielu mięśni twarzy, jamy ustnej, a także szyi ☺
✔ Możemy wymieniać jeszcze kilka plusów dla mamy i dziecka. Przykładowo udowodniono, że karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory i cukrzycę.
Ale wiem, że teoria teorią, a życie życiem. Wiem, że to co często wydaje się fizjologią i powinno przyjść łatwo, przysparza nam sporo problemów i stresu.
Żyjemy w czasach skrajnych - gdzie ciężko wypośrodkować nam codzienność. Jesteśmy nafaszerowani tym co mówi Internet i często zapominamy, że Mama wie najlepiej co potrzebuje dziecko. Mamy w sobie wiele mechanizmów, które gubimy w codziennym natłoku informacji.: - Nie karmimy piersią źle, karmimy powyżej roku - po co? - Wracamy do pracy - jesteśmy wyrodne, siedzimy w domu - a co z rozwojem? - Szczepić, nie szczepić, gotować, słoiczkować? !! Można zwariować !!
Tym bardziej, że mało kto patrzy na to z perspektywy ciężkiej pracy. Nie każda mama na poczekaniu ma morze mleka w piersiach. Ja osobiście jestem tego przykładem ! Nie dla każdej kobiety jest to przyjemne i łatwe. Czasem boli, czasem presja zwycięża. Pamiętajmy jednak, że mimo, iż mówimy o fizjologii, to każda z nas jest inna, a co za tym idzie fizjologię też ma swoją. Dajmy sobie przestrzeń. Nie dajmy się zwariować. Chcemy karmić butelką, jest to nasz świadomy wybór. A może nie udało się, mimo łez naszych i dziecka. Uszanujmy to.
Dla mnie przy drugim dziecku, najbardziej frustrujące były przychodzące co kilka godzin doradczynie laktacyjne. Po Stasiu wiedziałam, że po porodzie moje piersi potrzebują przejść swój rytuał braku pokarmu, po czym nawału. Byłam już trochę mądrzejsza i zaopatrzona w laktator. Przeżyłam bez stanu zapalnego. Nie pozwoliłam także ściskać sobie cycków, bo na pewno coś poleci. Nie, nie leci przez pierwsze doby! Może to stres, może taka moja uroda. Nie wiem? Wiem natomiast, że nie było to nic przyjemnego. Na szczęście małymi kroczkami udało nam się jak i w jednym, tak i w drugim przypadku karmić się bez dokarmiania i problemów. Wymagało to ode mnie sporej siły. Nie ukrywam, że nie jedna łza polała się przy tym wszystkim.
Było warto!
Drogie Mamy.
Nawet to co dla naszego organizmu jest fizjologią, to najczęściej jest procesem.! Dajmy sobie czas. Skorzystajmy z mądrej pomocy i słuchajmy siebie. Niekoniecznie to co służyło Waszej mamie, siostrze czy sąsiadce sprawdzi się u Was.
Podobał Ci się mój wpis?
Udostępnij, niech inni się dowiedzą!
Najłatwiej zarejestrujesz się ONLINE
Rejestracja Online
lub zadzwoń
+48 506 337 059
Nie wiesz czy możemy Ci pomóc?
Umów się na bezpłatną konsultację w Be Active
Wróć do strony głównej bloga